„Wychowaj bystrzaka”
Dzisiaj polecam Państwu stronę „Wychowaj bystrzaka”
Oto link do niej: https://www.facebook.com/wychowajbystrzaka/?hc_ref=ARQLYw9sGMMev1ieNon3t3qpVtYcaKDOSfFqZdnrhn7iwlRSI8f0UnCD8Sy5BntlD1w&fref=nf&pnref=story
A poniżej ostatni z bardzo pomocnych wpisów – lista, którą warto zapamiętać:
„Nie rób z dziecka „niezdary”, czyli lista domowych obowiązków dopasowanych do wieku:
3 lata
– zbieranie swoich zabawek
– samodzielne mycie zębów
– wkładanie wyznaczonych ubrań do pralki lub kosza
– ubieranie się
– pomoc w karmieniu zwierzaków
4- 5 lat
– ścieranie kurzu
– sprzątanie ze stołu
– zmiana pustej rolki po papierze toaletowym
– wyciąganie zakupów z toreb
– ścielenie swojego łóżka
6 – 8 lat
– opróżnianie i załadowanie zmywarki
– składanie prania
– podlewanie kwiatów
– ścieranie kurzu
– pomoc w ogródku (grabienie liści itp.)
9 – 11 lat
– wyjście do sklepu
– pomoc w przygotowaniu obiadu
– wyrzucanie śmieci
– odkurzanie
– wyprowadzanie psa
– samodzielna pobudka (z budzikiem)
12 lat i więcej
– opieka nad rodzeństwem
– pomoc w sprzątaniu kuchni i łazienki
– wspólne mycie samochodu
Pamiętaj, dziecko wcale nie jest zbyt małe, żeby nie robić nic w domu – przyda Ci się pomoc, a dla niego to niesamowita lekcja zaradności „
Poleca: Elżbieta Kuś
11.10.2017
——————————————————————————————————————————————————————————————————
Jak pomóc dziecku i sobie
Z nieprzemijającą nadzieją, że ktoś tu zagląda i czyta książki, artykuły czy – jak w tym przypadku – blogi, które Państwu polecam chciałam dzisiaj zaproponować tekst Gosi Stańczyk znajdujący się pod linkiem http://www.gosiastanczyk.pl/glebiej-czyli-o-tym-dlaczego-dzieci-to-robia/#
A oto fragmenty :
Kilkulatek. Biega boso, odmawia włożenia butów. Na ścieżce w parku, albo przy wyjściu z przedszkola lub przy wysiadaniu z samochodu. „Chce postawić na swoim”? „Sprawdza Cię”?, „Buntuje się”? Czy raczej:
- jest zmęczony i potrzebuje pomocy,
- poszukuje nowych wrażeń, chce eksplorować świat
- chce decydować o sobie
- wygodniej mu bez butów?
Nieustannie pracuję nad wyrabianiem w sobie nawyku, by w kontakcie z ludźmi, szczególnie z dziećmi, nie ślizgać się po powierzchni. Mam tu na myśli sposób, w jaki czytamy to, co dzieci mówią i robią. Samo zdanie sobie sprawy z tego, że zachowanie dziecka może oznaczać różne rzeczy (i często wcale nie to, co przychodzi mi do głowy, kiedy patrzę na to z mojej dorosłej perspektywy), bywa pomocne.
Dzisiaj będzie więc o zaglądaniu pod powierzchnię, o czytaniu dzieci, czyli o interpretowaniu dziecięcych zachowań.
Za każdym zachowaniem Twojego i mojego dziecka coś się kryje. Czasem na pierwszy rzut oka możemy zorientować się, co. Innym razem, pierwsze spojrzenie na sytuację może nas zwieść.
To, jak interpretujemy zachowania dziecka, co w nich wyczytujemy i jakie przypisujemy mu intencje ma wpływ na jakość naszej wzajemnej relacji oraz na to, czy będziemy w stanie je adekwatnie wesprzeć. Dlatego warto nie reagować na samo zachowanie, ale dopiero na komunikat, który z niego wyczytamy. Oczywiście, kiedy dzieje się coś, co wymaga szybkiej reakcji, w celu zapewnienia bezpieczeństwa dziecku, innym lub otoczeniu, trzeba działać bez zwłoki. Nie będę zastanawiać się, dlaczego moje dziecko wybiega na ulicę, tylko je zatrzymam.
Pracę psychologa wspierającego rodziców, widzę właśnie jako rozjaśnianie, interpretowanie, pokazywanie nowych perspektyw i umieszczanie konkretnego zachowania w kontekście etapu rozwoju dziecka. To wszystko ma pozwolić lepiej zrozumieć zachowania dziecka i jego potrzeby. Zawsze jest to poszukiwanie wspólnie z rodzicem. Bo to rodzic, który zna dziecko najlepiej, ma najwięcej informacji, potrzebnych do tego, by to co się dzieje trafnie zinterpretować.
Powstrzymać ocenę
Dziecięce zachowania to tylko warstwa wierzchnia, pewien sygnał, wyraz czegoś, sposób w jaki dzieci chcą o coś zadbać lub coś zakomunikować. To, jak ten sygnał odbieramy, zależy w dużej mierze od tego, co on w nas uruchamia, od posiadanych przez nas przekonań i wiedzy na temat dziecięcego rozwoju. Chcąc się zorientować, o co chodzi w tym, co dziecko robi, dobrze najpierw oddzielić swoje emocjonalne reakcje i narzucające się oceny. Pomocne w tym będzie powiedzenie (do siebie lub do dziecka) tego, co widzimy, opisanie tego, co się dzieje. „Prosiłaś mnie, żebym była przy Tobie, gdy będziesz usypiać. Teraz śmiejesz się, rozmawiasz i wychodzisz z łóżka”. Bez ocen i interpretacji, w rodzaju: „Robi mi to na złość”, „Nigdy nie może leżeć spokojnie”, „Myśli, że mam cały wieczór na sterczenie przy jej łóżku”. Taki suchy opis tego, co się dzieje, pozwala nabrać dystansu i ułatwia interpretację. Otwiera nas na różne perspektywy. Może się też zdarzyć, że dziecko samo odpowie nam, co kieruje jego zachowaniem: „Tak, bo nie chcę jeszcze spać. Chcę, żebyś opowiedziała mi bajkę”. W tej sytuacji coś, co wygląda na niesforność, w rzeczywistości jest poszukiwaniem kontaktu, bliskości. Można się wtedy zastanowić: ile autentycznego kontaktu miałyśmy przez cały dzień? Czy udało się porozmawiać, zatrzymać razem, przytulić, pobyć chwilę na wyłączność? Może nie było do tego wcześniej sposobności?
Ograniczona liczba strategii
Staram się też pamiętać o tym, że dzieci mają ograniczony zasób dostępnych strategii. Nie dysponują tak wieloma sposobami na zadbanie o siebie, jak dorośli. Stosują więc te, które znają i zastosować potrafią, choć czasem mogą nam się one wydawać zupełnie nieadekwatne. Trzylatek, szukając kontaktu z kolegą, potrafi podbiec do niego i go uderzyć albo dołączyć się do zabawy, nie respektując tego, że zabawki używa teraz ktoś inny. Nie dlatego, że chcą zadać ból, sprawić przykrość lub szukają draki. Dlatego, że to jest ich sposób na to, by nawiązać kontakt. Uderzenie powoduje reakcję – dochodzi więc do spotkania. Dopiero z czasem uczą się innych sposobów, szczególnie tych werbalnych („hej, pobawimy się?”), które początkowo są mniej dostępne.
W interpretowaniu zachowania dziecka pomocne jest:
- Zakładanie dobrych intencji – to jest absolutny basic. Pomaga w tym właśnie rezygnacja z oceny i świadomość, że dziecko właśnie stara się o coś zatroszczyć. Wszelkie pomysły, które zakładają manipulację, złośliwość, arogancję i umyślne utrudnianie życia innym, z góry przekreślam. Szukam sposobu, by w tym, co dziecko robi zobaczyć jego sposób na zatroszczenie się o coś.
- Odniesienie się do wiedzy, dotyczącej rozwoju dzieci – każdy etap rozwoju, każdy rok życia dziecka, ma pewne typowe osiągnięcia i zachowania. Te zachowania rozwijają się według pewnego, powtarzalnego wzorca. Etapy rozwoju, które trzeba pokonać są jednakowe dla wszystkich ludzi, choć każdy z nas robi to w nieco inny sposób i w różnym czasie. Dlatego wszelkie opisy dobrze traktować jako pewną ogólną prawidłowość mając zawsze na uwadze indywidualność tego konkretnego dziecka, z którym jesteśmy w relacji. Generalnie jednak, dwulatki ćwiczą pokazywanie swojej autonomii i próbują swoich sił w robieniu wszystkiego samodzielnie. Trzy-trzyipółlatki za pomocą różnych zachowań manifestują silną potrzebę rozładowania napięcia emocjonalnego (obgryzając paznokcie, ssąc palec, dłubiąc w nosie, nawijając włosy na palec albo dotykając intymnych części ciała). Siedmiolatki bywają nieco wycofane, budują poczucie własnej tożsamości, więcej obserwują niż działają, lubią słuchać gdy im się czyta, oglądać filmy. Bardzo pomocnym źródłem wiedzy o psychicznym rozwoju dzieci jest książka „Rozwój psychiczny dziecka od 0 do 10 lat” Ilg Frances L., Bates Ames Louise, Baker Sidney M. (GWP Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne). Autorzy piszą: „Dziecięce zachowania mają sens. Na szczęście im więcej rodzice o nich wiedzą, tym więcej sensu potrafią z nich wydobyć”. Jedną z ważnych informacji, przy interpretowaniu zachowań dzieci jest to, że w rozwoju przeplatają się naprzemiennie okresy równowagi i nierównowagi. Często sprawdzenie, w jakim jesteśmy miejscu wiele wyjaśnia i tchnie nadzieją.
- Spojrzenie na sytuację z perspektywy dziecka – każda sytuacja wygląda inaczej z perspektywy dorosłych 170 centymetrów, a inaczej z perspektywy dziecięcych 90 czy 120. Wsłuchując się w to, co dziecko mówi i robi, staram się uwzględnić etap jego rozwoju emocjonalnego, psychicznego, dostępne mu strategie. Dla mnie ubrudzone farbą ręce to nie problem, ale dla dziecka z nadwrażliwością zmysłową, potworny dyskomfort. Chodzi o to, by przypatrzeć się sytuacji, mimice, słowom i ekspresji i wyobrazić sobie, co się tu dzieje dla niego.
- Sprawdzenie, o co dziecko chce zadbać – Marshall Rosenberg, twórca Porozumienia bez przemocy, zwracał na to uwagę, mówiąc, że za każdym zachowaniem, kryje się jakaś potrzeba. Jej odnalezienie, nazwanie i uwzględnienie to właśnie to, czego nam trzeba.
- Poszukiwanie najprostszych rozwiązań – Oczywiście, zachowania dziecka nie są uwarunkowane jedynie tym, co widać tu i teraz. Konflikty, trudności w relacji, narastające napięcie, mają swoją długą historię. Warto uwzględnić jak najwięcej informacji, jednocześnie jednak nie budując wokół tego narracji, uwzględniającej trzy pokolenia wstecz 😉 Patrzmy na to, co pomaga a co szkodzi tu i teraz.
- Otwartość – Zbytnia pewność, fiksowanie się na jednym rozwiązaniu, podchodzenie do sprawy w kategoriach tego, kto ma rację, nie służy kontaktowi, ale odcina nas od dziecka.
- Sprawdzanie z dzieckiem swoich pomysłów – pytam, czy dobrze rozumiem to, o co dziecku chodzi lub proponuję coś, co wydaje mi się pomocne. Jeśli orientuję się, że za „szaleństwem” stoi potrzeba zabawy, inicjuję zabawę, która pozwoli rozładować napięcie, zmęczyć się fizycznie i pobyć razem. Pytanie jednak ma sens dopiero, gdy sami przeanalizujemy to, co się dzieje. Serwowanie na wstępie pytania: „O co Ci chodzi?” albo „Czemu się tak zachowujesz?” raczej nie zawiedzie nas zbyt daleko. Po pierwsze dlatego, że dziecko czuje się wtedy atakowane, dystansowane, a po drugie – dlatego, że często ono samo nie wie, jaka potrzeba stoi za tym, co robi. Potrzebuje nas, dorosłych, byśmy wsparli je w jej odnalezieniu.
- Na podanej stronie znajdziecie Państwo jeszcze inne tematy:
- Głębiej – czyli o tym, dlaczego dzieci TO robią
- Love hurts, czyli dlaczego dzieci się kłócą
- O dziewczynce, która robiła przysiady
- Rozwoju nie przeskoczysz
- O przywództwie w rodzinie – Follow me! If you want to.
DO lektury zaprasza Elżbieta Kuś ( 20.08.2017)
„Sekretne życie drzew” Peter Wohlleben – przeczytajcie i powiedzcie dzieciom.
Właśnie skończyłam czytać zdumiewającą książkę, która zachwyciła mnie i otworzyła oczy na świat, świat, który jest na wyciągnięcie ręki.
To książka dla każdego. Oto stoimy wobec książki niewątpliwie zmieniającej świat, na pewno na lepsze, na pewno w nieuniknionym kierunku.
Dlaczego mówię o niej na stronie przedszkola, skoro nie jest o wychowywaniu?
Bo to najpiękniejsza „baśń”, jaką można opowiedzieć dziecku, cudowna także przez fakt, że jest prawdziwa.
Zawsze uważałam, że książkę warto przeczytać, jeśli jest w niej chociaż jedno zdanie, które zapamiętam, które zostanie ze mną.
W polecanej państwu książce takie zdania znajduję niemal na każdej stronie.
Kochani, przeczytajcie tę książkę i opowiedzcie dzieciom.
A gdy już będą umiały czytać niech wezmą ją do ręki same. Niech wiedza, która zapada głęboko w serca i umysły rozprzestrzenia się w przestrzeni i w czasie.
No i jest to książka, którą spokojnie możecie kupić komuś na prezent, ale odpowiednio wcześniej, tak, byście zdążyli ją przeczytać sami, chociaż wtedy już nie będziecie chcieli się z nią rozstać.
Z notki na okładce:
W lesie dzieją się zdumiewające rzeczy. Są tam drzewa, które porozumiewają się ze sobą, drzewa, które z oddaniem troszczą się o swe potomstwo oraz pielęgnują starych i chorych sąsiadów, drzewa, które doświadczają wrażeń, mają uczucia i pamięć. Niewiarygodne? Ale prawdziwe! Leśniczy Peter Wohlleben snuje fascynujące historie o zdumiewających zdolnościach drzew. Przytacza wyniki najnowszych badań naukowych i dzieli się swoimi obserwacjami z codziennej pracy w lesie. Otwiera przed nami sekretny świat, jakiego nie znamy. Peter Wohlleben rzeczowo i z pasją przekonuje nas o tym – z czego od dawna zdają sobie sprawę biolodzy – że drzewa to istoty społeczne”.
Książkę przeczytała i poleca Elżbieta Kuś
styczeń 2017
**************************************************************************************************
Nadciąga pokolenie małych tyranów
Rodzice znają swoje dzieci najlepiej i najlepiej wiedzą co jest dla nich dobre, ale zapatrzeni w dziecko mogą nie zauważyć nadciągających kłopotów. Trzeba podnieść głowę by popatrzeć szerzej i dalej, by dostrzec konsekwencje naszych działań. Pomoże w tym artykuł przytoczony poniżej. Zachęcam do lektury:
Styl Życia»Kobieta»Dziecko»Wychowanie
5 MAJA, 14:25 | SÜDDEUTSCHE ZEITUNG
Nie chcą się uczyć, mają ataki wściekłości albo oczekują, że będzie się ich obsługiwać. W swojej nowej książce psycholog dziecięca Martina Leibovici-Mühlberger ubolewa, że coraz więcej dzieci cierpi na zaburzenia zachowania.
Jako matka czwórki dzieci, lekarka, psychoterapeutka i psycholog dziecięca Martina Leibovici-Mühlberger z Wiednia ma wiele do czynienia z najmłodszymi. W swojej najnowszej książce „Kiedy mali tyrani dorosną – dlaczego nie możemy liczyć na następne pokolenia” autorka rysuje dość dramatyczny obraz. Według niej dzisiejsze dzieci nie będą w stanie rozwiązać nadchodzących problemów globalnych. Ponieważ rodzice z powodów narcystycznych woleli się z dziećmi kumplować, zamiast wyznaczać im granice, świat dzieci kręci się wyłącznie wokół nich samych i koniec końców stają się one narcyzami. Terapeutka wyjaśnia w wywiadzie, dlaczego sytuacja napawa ją niepokojem.
Süddeutsche Zeitung: Pani książka brzmi jak dramatyczne wołanie o pomoc.
Martina Leibovici-Mühlberger: Tak jest pomyślana. Jako wołanie dzieci o pomoc, które ja tylko przekazuję dorosłym. Wszystkie te zaburzenia, zachowania tyrańskie przejawiane w dzisiejszych czasach przez wiele dzieci są tak naprawdę prośbą o zapewnienie im lepszych warunków podczas dorastania do dobrego życia. Powinniśmy być silnym pokoleniem i wychować silne pokolenie, a nie tylko takie, które konsumuje.
Dlaczego dzieci zauważają to szybciej niż rodzice?
Ponieważ dzieci są bliżej własnej natury i przeżyć. Wielu rodziców opracowuje skomplikowane koncepcje wychowawcze, które są w stanie także przed samymi sobą logicznie uzasadnić. Jednak dla dzieci oznacza to, w najgłębszym znaczeniu tego słowa, zaburzenia rozwojowe.
Wielu ludzi jest przekonanych, że muszą zaoferować swoim dzieciom wszystko. Czują na sobie ogromną presję. Swobodny rozwój indywidualności także świetnie brzmi. Tyle tylko, że trzeba potrafić wyznaczyć granice tam, gdzie są one potrzebne. Jeżeli dzieci nie znają granic, nie potrafią wykształcić w sobie odpowiedniej koncentracji, nie potrafią kontrolować impulsów ani z wytrwałością dążyć do czegokolwiek. Nie rozumieją, że czasami trzeba się ograniczyć, albo odłożyć na bok własne potrzeby. W efekcie nie umieją w praktyce budować zdrowych relacji i odnaleźć się w społeczności. Tymczasem są to wszystko kompetencje niezbędne w szkole, a potem w życiu zawodowym, gdzie czeka je ostra rywalizacja. Dlatego nazywam to wszystko kłamstwem wychowawczym.
Czy troszkę Pani nie dramatyzuje?
Nie chcę powiedzieć, że u wszystkich dzieci występują patologie. Nie wszystkie dzieci mają problemy czy choroby psychiczne. Ten odsetek wynosi od 10 do 20 proc. i jest wartością relatywnie stałą. Niemniej liczba dzieci z zaburzeniami rozwoju dramatycznie rośnie. Istnieje mała świadomość społeczna tego problemu, ponadto bywa on fałszywie interpretowany. Despotyczne dzieci postrzegane bywają często jako dzieci twórcze – w każdym razie przez osoby, które nie muszą mieć z nimi wiele do czynienia.
Czy istnieją konkretne dane obrazujące to zjawisko?
Pedagodzy mówią mi, że przed 30 laty mieli w klasie może troje czy czworo dzieci nieprzystosowanych. Dziś cieszą się, kiedy w klasie mają troje czy czworo dzieci bez takich problemów. Martwią mnie konsekwencje tego stanu rzeczy dla dzieci, ale i dla całego społeczeństwa.
Według Pani książki, jedną z nich będzie to, że dzieci odwrócą się od rodziców. Ale czy dzisiejsi młodzi dorośli nie są raczej niesamodzielni?
Dokładnie tu leży problem. Rodzice dają swoim dzieciom wszystko, aż w pewnym momencie nie są już w stanie. Potem, gdy idą na emeryturę i mówią 23-letniemu synowi, że musi stanąć na własnych nogach, ten wręcz przeciwnie – traci grunt pod nogami i naprawdę odbiera to jako podłość ze strony rodziców.
Ponieważ ci wcześniej nie wyznaczyli granic?
Tak, lecz teraz, kiedy syn dorósł, nagle to robią. Niestety on się tego nigdy nie nauczył i nie wie, jak sobie z tym radzić. Psycholodzy mówią o fenomenie „dorosłych jo-jo”, czyli ludzi będących dorosłymi tylko warunkowo. Są niezależni, jak długo idzie o ich wolność. Jeśli jednak idzie o strukturę i utrzymanie samego siebie, w dalszym ciągu są zależni od rodziców – ponieważ ta druga strona medalu nie jest już przyjemna, ale wyczerpująca. Jeśli rodzice wyznaczają takim dzieciom granice, wywołuje to frustrację, ponieważ Disneyland, w którym dzieci dorastały, nagle zderza się z rzeczywistością. Obrażają się więc na rodziców.
W efekcie nie będą również troszczyć się o rodziców i system opieki zdrowotnej imploduje.
Dziś już wiemy, że te metody wychowawcze nie funkcjonują. Moje pokolenie było zresztą ostatnim, dla którego zajęcie się niedołężnymi rodzicami było oczywistością. Dla dzisiejszego 35-latka już nią nie jest. Odbierają to jako nadmierne obciążenie.
Z drugiej strony mamy też coraz więcej dzieci z rozwiedzionych małżeństw. W 1962 roku wskaźnik rozwodów wynosił około 10 proc., problem był więc marginalny. W 2005 roku wskaźnik rozwodów osiągnął 50 proc., do tego dziś 34 proc. dzieci rodzi się poza związkami małżeńskimi. Z logistycznego punktu widzenia prowadzi to do nowych okoliczności. Jeśli ojciec jest dla mnie jak przelatująca kometa i od piątych urodzin widuję go parę razy do roku, to mam mniejszą ochotę zajmować się nim, kiedy stanie się starszym panem, albo nawet odwiedzać go w domu opieki. To nie wina dzieci, ale także nie do końca rodziców.
Mówi Pani, że to nie do końca wina rodziców, ale przecież tym bardziej nie dzieci.
Pada czasami pod moim adresem pytanie: czy ja nienawidzę dzieci? Wręcz przeciwnie! Martwię się o nie! Nie jest moim celem oczernianie kogokolwiek, chodzi mi o zmianę na lepsze. Z powodu żądzy zysku, głupoty, wygodnictwa, czasami naiwności rodziców oraz presji, pod jaką znajdują się także instytucje edukacyjne i wychowawcze, znaleźliśmy się w sytuacji kryzysowej. Mówię: proszę spojrzeć, dzieci same nam to mówią swoim trudnym zachowaniem.
Kiedy te dzieci dorosną, nie skończy się przecież wyłącznie na zerwaniu więzi z rodzicami.
Właśnie. Niektóre z takich osób aktywnie odwracają się od społeczeństwa. Nie chcą w żaden sposób partycypować w strukturach społecznych lub tylko w takim stopniu, w jakim to absolutnie konieczne. Nie zechcą płacić podatków, lecz cieszyć się życiem tu i teraz. Pracować tylko tyle, by zakwalifikować się na zasiłek. Oczywiście infrastruktura czy wywóz śmieci mają dalej funkcjonować, ale to już nie ich problem.
Inni z kolei popadają w zwątpienie, poszukują przywództwa, bo czują się zagubieni. Podejmują różne prace, ale nie w sensie budowania kariery w jakimś kierunku, są także podatni na polityczną bądź religijną radykalizację. W końcu spotkają kogoś, kto im powie, co jest słuszne i co należy zrobić. Brak orientacji w życiu to nic przyjemnego. Dlatego też jestem wściekła, moją książkę można traktować jako polemikę. Oczywiście na szczęście mamy też inną młodzież. Ilu musi jednak funkcjonować normalnie, by jako społeczeństwo holować tę resztę? W jakim momencie proporcje się zachwieją i nasz statek się przewróci? Czy w sytuacji ograniczonych zasobów i kryzysu demograficznego stanowiących i tak żywotne problemy, nie doprowadzi to do niebezpiecznego zaostrzenia nastrojów społecznych? Fakt, że dziś ludzie żyją dłużej i dłużej trzeba się o nich troszczyć, kosztuje krocie. Kto ma to finansować?
Co, Pani zdaniem, musi się teraz zdarzyć, żeby odmienić bieg wypadków?
Trzeba zdecydowanie spojrzeć prawdzie w oczy i nie narzekać. Mówienie, że przecież starsi od zawsze krytykowali młodych i to nic nowego, jest zaklinaniem rzeczywistości. Nie wolno jednocześnie zapowiadać nadejścia jakiegoś armagedonu. Musimy zwyczajnie zauważać, kiedy nasze dzieci wykazują zachowania świadczące o nieprzystosowaniu. Dziewięciolatek mający powtarzające się ataki wściekłości, podczas których rzuca się jak szalony po kanapie? Trzyletni królewicz mający za sobą już trzy zmiany przedszkola? Dziesięciolatek, który wciąż musi spać z rodzicami? W takich sytuacjach mamy obowiązek przyjąć odpowiedzialność i przestawić zwrotnice tak, by przygotować dzieci na przyszłość. Rodzice muszą ponownie wziąć na siebie ciężar wychowania, przejąć przywództwo. Wykorzystując przewagę doświadczenia, muszą stosownie do wieku dzieci stworzyć w ich życiu strukturę i wyznaczyć granice dla ich własnej ochrony. I nie jest to wcale powrót do autorytarnego modelu wychowawczego.
Dla mojego dziecka jestem autorytetem, ponieważ łączy nas uczucie miłości, ale też wiem, ile mogę wymagać od 12-latka. Być może inna matka wymaga od swojego 12-latka czegoś innego. Tak czy inaczej, drodzy rodzice, nie poddawajmy się do tego stopnia presji społeczeństwa konsumpcyjnego! Piknik w wolnym czasie jest znacznie tańszy niż wizyta w kinie całą rodziną, a ponadto daje znacznie więcej możliwości do komunikacji. Nie gódźmy się na ten cyrk nadmiernych wymagań! Nie muszę wcale natychmiast kupować kolejnego instrumentu muzycznego, kiedy tylko syn po kilku tygodniach przestał grać na poprzednim. Zaufajcie, że talent sam się objawi, a kiedy już to się stanie, pielęgnujcie go, ale konsekwentnie. Rodzicie wcale nie mają obowiązku nieustannego zadowalania swych dzieci.
Mówi Pani, że przeciążeni rodzice produkują pokręcone dzieci.
Tak, ale tu wywołuję do tablicy także szkoły. Dziś szkoła jest ważniejsza niż kiedykolwiek, bo dziecko często spędza w niej cały dzień. Większość rodzin potrzebuje dwóch pensji, by utrzymać przyzwoity standard życia, więc szkoła przejmuje też funkcje opiekuńcze i wychowawcze. Tyle że w związku z tym należałoby teraz szkoły odpowiednio wyposażyć i przygotować.
Marzy mi się ponadto coś w rodzaju ministerstwa do spraw dzieci, które z punktu widzenia ich interesów sprawdzałoby wszystkie obszary społeczne – poczynając od współczesnych mediów, przez układ regałów w supermarketach, po reguły korzystania z internetu. Dla wielu rodziców byłoby to duże ułatwienie.
„Zamień chemię na jedzenie” – Julita Bator
„Jak kochać dziecko. Dziecko w rodzinie” – Janusz Korczak
„Doceniać, zamiast nagradzać” – Małgorzata Stańczyk
„501 zabaw bez telewizora”–Di Hodges
„Mądrzy rodzice ” – Margot Sunderland
„Nie z miłości” – Jasper Juul
„Uśmiechnij się – siadamy do stołu” – Jasper Juul
„Twoje kompetentne dziecko” – Jasper Juul
„W prosty sposób o trudnych sprawach” – O. Kamińska
Julita Bator „Zamień chemię na jedzenie”
Autorka zrobiła za nas ogrom pracy: przeanalizowała poradniki z dziedziny dietetyki, medycyny ekologicznej, alergologii, a także składniki większości dostępnych artykułów spożywczych, wyniki zastosowała w żywieniu swojej rodziny i napisała przejrzystą pomocną książkę po którą warto sięgnąć.
Jestem pewna, że zainteresuje ona wszystkich, dla których zdrowie dziecka jest najważniejsze, dlatego też przedstawiam Państwu garść cytatów, mogę również udostępnić książkę do przeglądnięcia w przedszkolu, pomoże to zdecydować o dalszej lekturze.
„Warto poświęcić trochę czasu, by dowiedzieć się czym tak naprawdę karmimy nasze dzieci…”
„Pierwsza książka o tym, jak jeść bez chemii i nie zbankrutować…”
„Julita Bator była pewna, że jej dzieci urodziły się chorowite i nigdy nie uda się im uniknąć częstych wizyt u lekarza ani masy antybiotyków, okazało się jednak, że wystarczy zmienić sposób żywienia – jedzenie naprawdę może leczyć… „
Paracelsus: dawka czyni truciznę. To znaczy, że każda substancja chemiczna może stać się trucizną, w zależności od dawki w jakiej jej użyjemy….
Chociaż znamy normy dla poszczególnych produktów, to nie znamy ich zsumowanego działania, nie zostały określone dopuszczalne normy sumy wszystkich syntetycznych dodatków.
Podczas procesu wybielania mąki stosuje się substancje przeciwzbrylające, oraz toksyczne dla zdrowia aluminium…
W momencie mojego pierwszego przebłysku świadomości o zabójczej sile rażenia chemii w pożywieniu…
Karmienie piersią jest dla dziecka prawdziwym posagiem, jeżeli matka odżywia się w sposób naturalny, czyli zdrowy….
To, czego nie wyda się na jedzenie, to się zostawi w aptece…
Twoje włosy, skóra, paznokcie, wszystko, czym jesteś pochodzi z tego co jesz…
Wszystkie pestycydy stosowane w rolnictwie są toksyczne…
Wolę chorobę na punkcie jedzenia, niż choroby wynikające ze złej jakości tego jedzenia….
Niby naturalne dodatki spożywamy w oderwaniu od ich pierwotnego stężenia, proporcji, zestawień i środowiska…
Kilka wskazówek :
Zamiast lodów deser bananowy – kilka bananów, zamrozić w lodówce, obrać ze skórki, zmiksować. Albo owoce z jogurtem…
Do zup zamiast makaronu lane ciasto z mąki żytniej i jajek „0”…
Najlepiej kupować nie umyte warzywa,( bo mogły być wyszorowane środkami czystości), luzem albo w szklanych pojemnikach, nie w puszkach…
Zamiast frytek (w żadnym razie nie mrożone) pokrojone ziemniaki upiec w piekarniku na blasze posmarowanej tłuszczem…
Pergamin do pieczenia – papier śniadaniowy posmarowany tłuszczem…
Strączkowe zalej na godzinę wrzącą wodą i odlej ją(żeby wypłukać niekorzystne związki)…Wywar z mięsa, tłuszcz z pieczeni – można zamrozić na kostkę rosołową…
Warto suszyć liście z czarnej porzeczki, maliny, jeżyny – na herbatkę.
Żywność przechowywać w szklanych pojemnikach, nie plastikowych, pakować w papier śniadaniowy, nie w aluminium czy plastik….
Wielu ludziom zależy raczej na wychowaniu potulnego konsumenta, niż zdrowego człowieka…
Mam nadzieję, że znaleźliście Państwo tutaj chociaż jedno zdanie, które skłoni do sięgnięcia po książkę.
Nauczycielka grupy II Elżbieta Kuś
Sierpień 2015
„Jak kochać dziecko. Dziecko w rodzinie” Janusz Korczak
Lektura obowiązkowa dla mam, ojców, opiekunów i dla wszystkich,
którym dobro dziecka nie jest obojętne.
Pragnąc zachęcić Państwa do lektury kolejnej książki wybrałam dość przypadkowo cytaty, które zamieszczam poniżej. Tych najwartościowszych nie da się wybrać, trzeba byłoby przepisać całą książkę. Mam nadzieję, że uznacie tę pozycję za wystarczająco interesującą i zechcecie poświęcić jej trochę czasu – książka jest cieniutka, a wartościowych spostrzeżeń bez liku , no i mamy ją w przedszkolu, gdyby ktoś chciał wypożyczyć.
Dobre dziecko. Strzec się należy, by nie mieszać dobre z – wygodne.
Grzeczne, posłuszne, dobre, wygodne, a bez myśli o tym, że będzie bezwolne i niedołężne życiowo…
Gdyby młoda matka wiedziała, jak decydujące są te pierwsze dni i tygodnie,
nie tyle dla zdrowia dziecka dziś, ile dla przyszłości obojga.
A jak łatwo je zmarnować!
Jak naiwna jest radość matki, że rozumie pierwszą niewyraźną mowę dziecka,
zgaduje przekręcone i niedomówione wyrazy. Dopiero teraz?… Tylko tyle?… Nie więcej?….
A mowa płaczu i śmiechu, mowa spojrzenia i skrzywienia ust, mowa ruchów i ssania?…
Książka z jej gotowymi formułami przytępiła wzrok i rozleniwiła myśl.
Żyjąc cudzym doświadczeniem, badaniem, poglądem, tak dalece zatracono ufność w siebie,
że nie chcą sami patrzeć, jak gdyby to, co zawiera drukowana bibuła było objawieniem,
a nie produktem badania – tylko czyjegoś, nie mojego, gdzieś nad kimś, a nie dziś,
nie nad moim dzieckiem.
Każda matka może karmić, każda ma dostateczną ilość pokarmu,
tylko nieznajomość techniki karmienia pozbawia ją przyrodzonej zdolności…
…chciano zmusić organizm do rozwoju specjalnie dobraną dietą, dziś dajemy wszystko: niech żywe ciało samo wybiera, co potrzebne, co przyniesie pożytek…
Należy odróżnić naukę o zdrowiu od handlu zdrowiem….
Fabrykant zapewni … da to co matkę cieszy, a dziecku smakuje….
Gdzie ono mogło się tak zakatarzyć? Można było uniknąć.
A czy ta drobna zaraza nie uodparnia dziecka przeciw silniejszej, z którą się spotka za tydzień,
za miesiąc, czy nie doskonali mechanizmów obrony… czy możemy izolować dziecko od powietrza, którym oddycha, a które w jednym centymetrze sześciennym zawiera tysiące bakterii…
Daliśmy zbyt wiele jedzenia lub niewłaściwe, za wiele mleka, nieświeże jajko – zwymiotowało.
Daliśmy niestrawną wiadomość – nie zrozumiało, bezwartościową radę, nie strawiło, nie posłuchało.
To nie czczy frazes, gdy mówię: szczęście dla ludzkości, że nie możemy zmusić dzieci,
by ulegały wpływom wychowawczym i dydaktycznym zamachom na ich zdrowy rozum i zdrową ludzką wolę…
Kto gruntownie nie przemyśli zagadnienia zakazów i nakazów gdy jest mało, nie ogarnie, zgubi się, gdy ich będzie wiele…
Jeżeli umiecie diagnozować radość dziecka i jej natężenie, musicie dostrzec,
że najwyższą jest radość pokonanej trudności, osiągniętego celu, odkrytej tajemnicy.
Radość triumfu i szczęście samodzielności, opanowania i władania…
Gdy w kąpieli bada wodę odnajdując w wielu nieświadomych kroplach siebie, kroplę świadomą, wówczas przeczuwa wielką prawdę, którą zawiera krótki wyraz: ja.
Wiele błędów popełni ten co się zbliża do dziecka z „Ja z ciebie zrobię człowieka”,
a nie z badawczym: „Czym być możesz, człowiecze”…
Miłość wzajemna rodziców: rzadko dziecko odczuwa jej brak, gdy nie ma,
ale ją chłonie, gdy jest…
Dziecko je mało, bardzo mało, wiele, bardzo wiele, zależnie od mechanizmu wzrostu…
Zmuszanie dzieci, by spały, gdy im się spać nie chce, jest przestępstwem.
Ustalić ilość godzin snu dla danego dziecka łatwo, gdy kto ma zegar:
ile godzin śpi bez przebudzenia, by zbudzić się wyspane…
Całe wychowanie współczesne pragnie, by dziecko było wygodne, konsekwentnie,
krok za krokiem dąży, by uśpić, stłumić, zniszczyć wszystko, co jest wolą i wolnością dziecka,
hartem jego ducha, siłą jego żądań i zamierzeń…
Gdybyśmy nie lekceważyli dziecka, jego uczuć, dążeń, życzeń, więc i zabaw,
rozumielibyśmy, że słusznie z jednym chętnie przebywa, drugiego unika i niechętnie się bawi…
Dusza dziecka jest równie złożona jak nasza, pełna podobnych sprzeczności,
tragicznie zmagająca się z odwiecznym: pragnę, ale nie mogę,
wiem, że należy, ale nie podołam…
Wychowawca, rodzic, który nie wtłacza, a wyzwala, nie ciągnie, a wznosi,
nie ugniata, a kształtuje, nie dyktuje, a uczy, nie żąda, a zapytuje,
przeżyje wraz z dzieckiem wiele natchnionych chwil…
Szczęście, że zalecana przez teorię konsekwencja w praktyce jest niewykonalna.
Bo jakże, chcecie dziecko wprowadzić w życie w przeświadczeniu, że wszystko jest słuszne, sprawiedliwe, rozumnie umotywowane, i niezmienne? W teorii wychowania zapominamy,
że winniśmy uczyć dziecko nie tylko cenić prawdę, ale i rozpoznawać kłamstwo,
nie tylko kochać, ale i nienawidzić, nie tylko szanować, ale i pogardzać,
nie tylko godzić się, ale i oburzać, nie tylko ulegać, ale i buntować się…
Sądzić o dziecku, z dwóch biegunowo różnych typów dzieci,
to na zasadzie właściwości wrzątku i lodu mówić o wodzie. Skala ma sto stopni,
gdzie umieścimy swoje dziecko? Ale matka może wiedzieć, co wrodzone, co wypracowane
z mozołem i winna pamiętać, że wszystko, co osiągnięte tresurą, naciskiem, przemocą
jest nietrwałe, niepewne, zawodne. A gdy uległe, „dobre” dziecko, staje się nagle oporne
i krnąbrne, nie należy gniewać się, że dziecko jest tym, czym jest…
Dziecko w życie matki wnosi cudną pieśń milczenia. Od ilości godzin, które spędziła przy nim,
gdy ono nie domaga się, a żyje, od myśli, którymi osnuwa je pracowicie, zależna jest jej treść, program, siła, twórczość, matka w cichej kontemplacji dojrzewa z dzieckiem do natchnień, których praca wychowawcza żąda. Nie z książki, a z siebie. Wówczas książka stanie się drobną wartością…
Książkę poleca nauczycielka Elżbieta Kuś
Czerwiec 2015
„Doceniać, zamiast nagradzać”
Zachęcam Państwa do zapoznania się z obszernymi fragmentami artykułu Małgorzaty Stańczyk zamieszczonego w miesięczniku „Bliżej przedszkola”nr 11.158 listopad 2014 str. 16 :
Wyniki badań nauk społecznych wskazują wyraźnie, że obiecanie nagrody za wykonanie jakiegoś zadania sprawia, że zainteresowanie samym zadaniem znacznie słabnie. Wzrasta natomiast zainteresowanie uzyskaniem obiecanej korzyści. Wiedza naukowa skłania ekspertów do zrewidowania tradycyjnych metod pedagogicznych.
Dlaczego nagrody są przeciwskuteczne?
(…) Część rodziców, psychologów i pedagogów zgadza się, że stosowanie kar jest nieskuteczne, wpływa niszcząco na relacje i odwraca uwagę dzieci od tego, czego chcemy je nauczyć.
(…)Negatywne konsekwencje nagród trudniej jest dostrzec. Tymczasem eksperci twierdzą, że nagrody i kary, to dwie strony tego samego medalu – kij i marchewka.
Nagroda jest drugim obliczem kary – mówi Agnieszka Stein, psycholog, autorka książek : „Dziecko z bliska” i „Dziecko z bliska idzie w świat”. -Jeżeli mamy grupę dzieci i któremuś z nich przydzielimy nagrodę, to dziecko, które tej nagrody nie dostanie automatycznie czuje się ukarane. Podobnie uważa Anna Wierzbicka, dyplomowana nauczycielka Montessori z Przedszkola „Zielona Wieża” w Warszawie:
Nagrody, podobnie jak kary i pochwały, mogą prowadzić do lęku. Dziecko boi się, że nie sprosta wysokim wymaganiom i zaczyna obawiać się porażki. Nagradzanie może wywołać u dziecka również wstyd z powodu jego słabszych stron i poczucie winy, gdy powinie mu się noga, dgy poczuje, że zawiodło pokładane w nim nadzieje. Stosowanie nagród nastawia dzieci silnie na rywalizację, czyli bycie lepszym od innych. W rywalizacji nie wynik bezwzględny staje się istotny, nie radość z podejmowania wysiłku, ale to, czy mój wynik jest lepszy od osiągnięć innych osób. Zainteresowanie swoim własnym sukcesem zmniejsza z kolei chęć współpracy i wrażliwość na słabszych.
Wrodzony skarb – motywacja wewnętrzna
Oferowanie nagrody osłabia naturalną wewnętrzną motywację, którą wielu badaczy określa mianem motywacji godnościowej. Najlepszą motywacją jest ta, by chcieć coś zrobić dla samej satysfakcji z tego, że potrafi się to zrobić dobrze. Jest to właśnie motywacja godnościowa, która pociąga ludzi do nieustannego rozwoju. (…)
Tymczasem dopiero wprowadzenie systemu kar i nagród czyni dzieci zewnątrzsterownymi i zaburza wewnętrzną motywację.
Zewnątrzsterowność to silna zależność od oceny innych i mierzenie swojej wartości poprzez odnoszenie się do tego co myślą o nas inni. (…) W efekcie dziecko, które przywykło do dostawania nagród, często przestaje podejmować wyzwania, ale robi tylko tyle, by otrzymać nagrodę. Nie nagradzam dzieci, bo nie chcę, by dobrze postępowały ze względu na nagrodę, ale ze względu na to, że dobre zachowanie daje spokój i wewnętrzną radość oraz służy budowaniu dobrych relacji z innymi i dobru społeczności. Poza tym nagrody, pochwały i kary są formą manipulacji i nie pomagają w budowaniu bliskiej relacji z dziećmi , którą uważam za kluczową w mojej pracy z przedszkolakami – dzieli się swoim doświadczeniem Anna Wierzbicka.
Wypowiedź ekspercka
Zamiast chwalić, daję dzieciom uwagę niewartościującą.
Od nagradzania tylko krok do chwalenia. Pochwałę rodzice i nauczyciele stosują bowiem często jako formę werbalnej nagrody. W szerszym kontekście, chwaląc, chcemy budować poczucie wartości dziecka oraz jego pewność siebie. Moim zdaniem to zadanie lepiej spełnia akceptacja błędów i porażek.
Pochwały działają jak nagrody i dlatego ich nie stosuję, ale:
· szczerze mówię, jeżeli zachowania dziecka mnie cieszą i wskazuję, jaką moją potrzebę zaspokoiły
(Cieszę się, że sprzątasz, bo lubię, jak w naszej sali jest porządek);
· zauważam i doceniam wysiłki dziecka (Widzę/Mam wrażenie, że bardzo się starałeś);
· zwracam dziecku uwagę na to, że jego zachowanie jest też pozytywnie odbierane przez inne dzieci
(gdy na przykład zgodzi się podzielić zabawkami) lub służy społeczności (gdy np. sprząta po sobie);
· daję dzieciom uwagę niewartościującą – po pierwsze interesuję się tym, o czym dziecko opowiada i co przeżywa,
po drugie opisuję to, zamiast chwalić, np. nie mówię, że dziecko ładnie coś narysowało, ale uważnie oglądam rysunek,
opisuję, co widzę i pytam, jaki był zamysł autora.
Gdy dziewczynka pyta, czy ma ładną sukienkę, odpowiadam, że jest bardzo kolorowa, opisuję wzory na sukience,
zwracam uwagę na detale i pytam, czy jej się podoba.
Sensem tego typu komunikatów jest budowanie w dziecku poczucia własnej wartości
i akceptacji siebie bez względu na jego konkretne zalety, uzdolnienia czy osiągnięcia
oraz uniezależnienie dziecka od opinii innych osób;
· zwracam dzieciom uwagę na ich sukcesy (widzę, że ci się udało, poradziłeś sobie, potrafisz to zrobić, nauczyłeś się),
by same siebie pochwaliły i budowały w sobie poczucie własnej wartości i sprawstwa;
· zwracam uwagę zwłaszcza na sukcesy w sferze, w której dziecko na trudności, nie czuje się pewnie
(no. Karol zabrał ci samochód i ty bardzo się zdenerwowałeś, bo chciałeś nie nim pobawić.
Widziałam, że bardzo się zdenerwowałeś i rozzłościłeś na Karola i że było ci smutno,
ale udało ci się zapanować nad sobą. Nie wyrwałeś Karolowi samochodu, tylko powiedziałeś mu,
że to ty się nim bawiłeś i że bardzo ci na nim zależy);
· gdy dziecko dopomina się pochwał i mojej oceny, to dla mnie sygnał, że jest trochę zależne od oceny
i staram się wówczas przekierować jego uwagę na to, co ono samo myśli o sobie i o tym, co zrobiło
(A tobie się podoba? Jesteś z siebie zadowolony? Czujesz radość/ satysfakcję?
Anna Wierzbicka – pedagog przedszkolny i dyplomowana nauczycielka Montessori.
Inspiruje się nurtem edukacji demokratycznej, metodą Porozumienie bez Przemocy
oraz programami Mazlih, Faber i Gordona.
Pracuje w przedszkolu „Zielona Wieża ” na warszawskich Bielanach.
Artykuł poleca – nauczycielka gr II : Elżbieta Kuś
14.11.2014
Tytuł: „501 zabaw bez telewizora”
Autor: Di Hodges
Chciałam polecić Państwu kolejną książkę, jest naprawdę świetna i jak wskazuje tytuł dostarcza wiele pomysłów na mądrą zabawę, która angażując myślenie chroni dziecko przed skutkami biernego przyglądania się jak bawią się inni ( w telewizorze, czy na planszy, gdzie wszystko z góry zostało już zaprogramowane). Uchroni także mniejsze dzieci, gdyż pamięć wesołej i urozmaiconej zabawy z rodzicami, rodzeństwem, czy rówieśnikami umożliwi im dokonywanie właściwych wyborów między czasem przeżytym realnie, a wirtualnie.
„501 zabaw bez telewizora” jest to książka, która pomaga zarówno rodzicom niesfornych pociech, jak i samym dzieciom w lepszym użytkowaniu wolnego czasu. Dzięki tej książce Można poznać masę różnych zabaw, dzięki którym dzieci zostawią telefony, komputery, czy telewizję w kącie i zaczną się cieszyć dzieciństwem poprzez świetną zabawę. Zabawy w domu i na dworze, domowe laboratorium, łamigłówki matematyczne, zajęcia słowno-muzyczne i plastyczne, gotowanie, robótki ręczne i dużo innych pomysłów na zabawy edukacyjnych, które zapewnią dziecku lepszy rozwój i wspaniałą rozrywkę niezależnie od pogody i pory roku.
Książka jest bardzo dobrze wydana. Duży format, karty z zabawami spięte w wygodny skoroszyt, zabawy ustawione numerycznie i tematycznie, podzielone na kilka głównych kategorii, wszystko łatwo znaleźć , spis treści zamieszczony przy każdej zakładce z daną kategorią, zastosowane przy każdej zabawie symbole umożliwiają dodatkową orientację w stopniu trudności i potrzebnych materiałach. Całość napisana jest prostym i logicznym językiem, tak, że każdy – nawet, albo zwłaszcza dziecko – bez problemu zrozumie, na czym dana zabawa ma polegać.
Ze spokojnym sumieniem mogę polecić ja każdemu. Tutaj nie ma granic wiekowych, znajdziecie zabawy dla 2-latków i dla 10-latków. . „501 zabaw bez telewizora” może przydać się każdemu niezależnie od dnia, pogody, czy nawet nastroju. Jestem pewna, że większość proponowanych zabaw spodoba się Państwu, z mojej strony mogę tylko dodać, że sama mam zamiar korzystać z niej przy każdej nadarzającej się okazji.
Książkę poleca – nauczycielka gr II : Elżbieta Kuś
14.10.2014
@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@
„Mądrzy rodzice ” MARGOT SUNDERLAND
Witam. Zachęcam do lektury kolejnej książki
To lektura obowiązkowa. Boję się tylko tego, że jeśli ktoś nie przeczyta teraz tej książki, a trafi na nią za kilka miesięcy, lub lat – będzie miał do mnie żal, że nie namawiałam bardziej do lektury. Może do niej zniechęcić (chociaż mam nadzieję, że przeciwnie) obfitość informacji dot. budowy mózgu i zachodzących w nim procesów, ale przecież nikt nie rezygnuje z pójścia do apteki po lekarstwo dla swojego dziecka dlatego, że daleko, pod górkę i przez nieznany teren. Pozostaje mi życzyć przyjemnej lektury i wytrwałości. Później każda chwila z dzieckiem będzie radością, spokojem i dumą.
Elżbieta Kuś
02.03.2014
„Mądrzy rodzice ” MARGOT SUNDERLAND
Spis treści:
Mózg twojego dziecka.
Płacz i rozłąka – sztuka pocieszania, jak uspokajać dziecko.
Problem przedszkola.
Co robić gdy dziecko przywiera do rodzica w bramie szkoły.
Sen i pora kładzenia się spać.
Przygotowanie dziecka do snu.
SIDS – zespół nagłej śmierci niemowląt.
Wszystko na temat treningu samodzielnego zasypiania.
Chemia udanego życia. Esencja radości. Znaczenie zabawy.
Jaki wpływ na mózg twojego dziecka mają gry komputerowe i TV.
Złe zachowanie. Trudne chwile.
Wszystko na temat dyscypliny.
Chemia miłości.
Twoje społecznie inteligentne dziecko.
Dbanie o siebie.
…Doświadczanie serdecznego świata w myślach zależy w dużym stopniu od specjalnych chwil sam na sam z rodzicami….
… Tak wielu dorosłych nie radzi sobie dobrze ze stresem. Ponieważ nikt nie pomagał im w chwilach cierpienia i stresu w dzieciństwie, nie wykształcili w swoich mózgach efektywnie działających systemów regulacji stresu….
… Przykładowo pokażę, jak pewne style wychowania mogą pozytywnie wpływać na to, w jaki sposób mózg i ciało dziecka będą sobie radzić ze stresem – bez względu na to, co przyniesie życie, dziecko dobrze zniesie stres. Pewne sposoby reagowania na zachowanie dziecka pozwolą na powstawanie w jego mózgu ścieżek umożliwiających mu radzenie sobie z emocjami, racjonalne myślenie w sytuacjach napięcia i uspokajanie się bez uciekania się do wybuchów złości, ataków lęku lub, w późniejszym życiu, alkoholu, papierosów i narkotyków…
… Dobre wychowanie polega na tym, by dziecko nie traciło umiejętności zachwycania się światem, gdy wkroczy w dorosłość…
… Niektórzy dorośli zatrzymali się w rozwoju emocjonalnym na etapie dziecka uczącego się chodzić…
… Mózg noworodka rozwija się głównie po urodzeniu… szczególnie „niedokończone” są wyższe ośrodki mózgu… 90% wzrostu mózgu następuje w ciągu pierwszych pięciu lat życia. W tym ważnym okresie miliony połączeń w mózgu są kształtowane, niszczone i modyfikowane pod wpływem doświadczeń życiowych, a w szczególności relacji emocjonalnych z rodzicami…
… Istotne jest to, jak słuchacie dziecka, jak się z nim bawicie, jak je obejmujecie, pocieszacie i traktujecie gdy jest niegrzeczne. Właśnie owe chwile mogą zadecydować, czy dziecko będzie w przyszłości rozkwitało, czy też nie….
… W przypadku wychowania wrażliwego na emocje dziecka, w jego mózgu powstaną połączenia, które umożliwią mu: radzenie sobie ze złością, stresem, tworzenie dobrych związków, wykazywanie się życzliwością, posiadanie woli do realizowania ambicji i marzeń, odczuwanie silnej, spokojnej miłości…
… System strachu może być wzbudzany przez trzaśnięcie drzwiami, system złości, gdy próbujesz ubierać dziecko, albo stres spowodowany rozłąką, gdy wychodzisz z pokoju…
… Prawdziwie zrozpaczone, krzyczące dziecko potrzebuje twojej pomocy, by się uspokoić, współczucia, ukojenia i fizycznego pocieszenia….
…Niektórzy rodzice nigdy nie przejawiają wystarczającej wrażliwości na emocje dzieci…
… Aby dziecko mogło wykształcić efektywne systemy regulacji stresu, trzeba głęboko reagować na jego radość w takim samym stopniu jak na emocjonalny ból…
… Gdy dziecko nie otrzymuje pomocy w radzeniu sobie z intensywnymi uczuciami, jego systemy alarmowe w niższych ośrodkach mózgowych mogą być nadmiernie aktywne w późniejszym wieku…
… Istnieje mnóstwo naukowych badań pokazujących, że jakość życia jest uzależniona od tego, czy w okresie dzieciństwa udało się wykształcić w mózgu skuteczne systemy regulacji stresu…
… Jeżeli nie będziesz konsekwentnie pocieszać i uspokajać dziecka, którym rządzi system alarmowy, inicjowany przez ciało migdałowate, może to prowadzić do trwałych zmian w mózgu: zakłócenia równowagi substancji chemicznych w płatach czołowych….
… Jeżeli którykolwiek z systemów alarmowych: ZŁOŚCI, STRACHU, LUB STRESU SPOWODOWANEGO ROZŁĄKĄ zostanie uruchomiony dziecko będzie się znajdowało w stanie emocjonalnego bólu i intensywnego pobudzenia organizmu do chwili, gdy ktoś z dorosłych pomoże mu się uspokoić, ponieważ wraz z aktywizacją systemu alarmowego następuje aktywizacja sił neurochemicznych i hormonalnych, które opanowują umysł i ciało jak pożar…
… Reaguj na uczucia dziecka właściwym tonem i energicznie. Nie bezbarwnym głosem… zachwytem na zachwyt… radością na radość…
… Dziecko musi czuć, że jesteś emocjonalnie silnym rodzicem, który potrafi je nauczyć, jak zachowywać spokój…
…Jeżeli dziecko płacze samotnie w pokoju jego mózg zalewają wysokie stężenia hormonów stresu, następuje spadek poziomy opioidów (substancji chemicznych wzbudzających uczucie dobrego samopoczucia), mózg i system reagowania na stres mogą się stać nadreaktywne, w mózgu aktywowane są ścieżki bólu, podobnie jak w przypadku fizycznego zranienia się…
…Żaden rodzic by nie pomyślał o pozostawieniu swojego dziecka w pokoju pełnym toksycznych oparów, które mogłyby uszkodzić jego mózg. A mimo to wielu rodziców zostawia dziecko w stanie przedłużającego się cierpienia i nie pociesza go, nie wiedząc o tym, że jego mózg zalewają toksyczne, zagrażające mu hormony stresu…
… Stres związany z nieukojonym płaczem może pozostawić mózg niemowlęcia w stanie wstrząsu…
… Nadwrażliwy system reagowania na stres może w późniejszym życiu prowadzić do: strachu przed przebywaniem w samotności, lęku separacyjnego, ataków paniki, uzależnieniem od nikotyny…
… Uspokajając dziecko rób to co stymuluje systemy wydzielania w mózgu substancji antystresowych: …dotyk… masaż… ciepło… ruch i kołysanie… masaż… dostarczanie dziecku rozrywki… unikanie nadmiernej stymulacji… zadbaj o to by nie przebywać z krzyczącym dzieckiem samotnie….
…Pamiętaj jak trwały dar ofiarowujesz swojemu dziecku, uspokajając je. Czas poświęcony na uspokajane jest inwestycją w przyszłość, reguluje bowiem systemy emocjonalne i fizyczne dziecka, dzięki czemu będzie ono sobie lepiej radziło (…) w późniejszym wieku…
…Gdy odciągamy rozpaczające dziecko od rodzica i każemy mu „nie wygłupiać się” w ogóle nie doceniamy siły potężnych reakcji hormonalnych zachodzących w jego mózgu i ciele…;
…Separacja powoduje u małych ludzi takie samo cierpienie jak ból fizyczny…
…czasami przymuszamy dzieci do samodzielności na długo przed tym, jak są do tego gotowe. Ból emocjonalny powinien być zawsze poważnie traktowany w przypadku podejmowania decyzji dotyczącej czasu spędzanego bez rodziców, oraz z kim dziecko powinno być zostawiane…
…Gdy dziecko bawi się radośnie i wydaje się, że nic mu nie jest, należy poświęcać mu tyle samo uwagi co wtedy, gdy płacze lub się smuci…
… Gdy dziecko przywiera do ciebie, próbuje zmniejszyć pobudzenie ciała, jak też wysoki poziom hormonów stresu… Nie może tego zrobić bez twego udziału, ty bowiem jesteś jego bezpieczną bazą neurochemiczną. Dziecko przywierając do ciebie czuje się zagrożone i potrzebuje wsparcia… jeżeli reagujesz współczuciem i cierpliwością, robisz świetną inwestycję w zdolność dziecka do niezależności w późniejszym życiu. ..
…Rodzice często martwią się, że rozpaczanie dziecka przy okazji rozstań nigdy się nie skończy. Jednak kto słyszał o nastolatku, który zalewałby się łzami, gdy rodzice oznajmiają, że wychodzą wieczorem do kina?
…gdy nie reagujemy właściwie na potrzebę przytulania u dziecka może wykształcić się fałszywa niezależność. W ramach radzenia sobie z bólem staje się nieczułe i dochodzi do emocjonalnego odrętwienia. Może to spowodować wszelkiego rodzaju cierpienia, zwiększenie podatności na depresję, zaburzenia lękowe oraz fizyczne i psychiczne cierpienia, męczarnie w miłości, jak też strach przed bliskością w dorosłych związkach (patrz rozdział „Chemia miłości”)…
… Jeżeli pozwala się dziecku płakać w samotności uczy się ono, że jest porzucane, gdy potrzebuje pomocy…
…Bezpośredni kontakt cielesny i bliskość mogą odgrywać kluczową rolę w utrzymaniu psychicznego i fizycznego zdrowia dziecka..
… Pozwalanie by dziecko płakało w samotności przed snem, wystawia je na ryzyko zajścia niekorzystnych zmian w niedojrzałym mózgu…
…Poczucie fundamentalnego braku bezpieczeństwa może rzutować no to, jak dziecko postrzega siebie i innych…
…Nie zapominaj, że dzieci w wieku powyżej piątego roku życia trzeba przytulać tak samo jak maluchy… gdy będziesz nadal czule przytulać dziecko wchodzące w okres dojrzewania, wasze relacje będą znacznie mniej napięte, gdy dziecko stanie się nastolatkiem…
… Nadpobudliwość, czy za mało zabawy?
…Powody złego zachowania: zmęczenie i głód… cukier i słodycze…dodatki spożywcze wpływające na mózg dziecka…. problemy w domu… niezaspokojone potrzeby psychologiczne: stymulacji, uznania i struktury… potrzeba pomocy w radzeniu sobie z silnymi uczuciami… przejmowanie twojego stresu… aktywizowanie przez rodzica niewłaściwej części mózgu dziecka… (każdy powód został w książce dokładnie omówiony –E.K.)…
…Musisz nauczyć się rozróżniać napady złości związane z cierpieniem od napadów złości „małego Nerona (tyrana)”…
… Dzieci, które dostają napadów złości małego Nerona nauczyły się, że krzyk może wywołać odpowiednie skutki: „Jeżeli będę płakać i krzyczeć odpowiednio długo , dadzą mi w końcu tę tabliczkę czekolady” … niektóre dzieci, których napadami złości małego Nerona nie zajęto się należycie, wygrywają walkę gdy mają dwa lata, jak też wtedy, gdy mają lat osiem, dziesięć czy szesnaście. Wyrastają z nich szukający władzy, brutalni dorośli, którzy sądzą, że mogą rządzić w pracy i w domu. Rozwój takich osób jest ograniczony – są dwuletnimi małymi Neronami w ciele dorosłej osoby – i mogą krzywdzić ludzi, którzy muszą z nimi żyć lub pracować….
…Metody radzenia sobie z takimi napadami:
Nie dostarczaj dziecku publiczności – to nie jest fajne gdy nikt nie patrzy…nie próbuj przekonywania ani perswazji… nie negocjuj… reaguj wyraźnie, zdecydowanie i stanowczo na żądania… opowiedz dziecku o uroku osobistym… odwołuj się do humoru i zabawy… ostatecznym rozwiązaniem – gdy dziecko kogoś krzywdzi bijąc lub kopiąc zwłaszcza gdy ma ponad 5 lat – jest metoda odizolowania dziecka w osobnym pokoju – na każdy rok życia dziecka jedna minuta –(dokładny opis na str. 174)…
…Trudne chwile w przypadku dzieci poniżej piątego roku życia często wynikają z niedojrzałości systemów w mózgu..
… Nigdy nie należy karać dziecka za irytujące zachowanie wynikające całkowicie z niedojrzałości mózgu…
… Zanim się dokądś wybierzecie, zastanów się, jak pobudzić zainteresowanie dziecka by jego prymitywne sposoby reagowania nie popsuły wam dnia…
…. Jeżeli dziecko ma wyrosnąć z prymitywnych impulsów, musi spędzić dużo czasu z tobą, co pomoże mu radzić sobie z uczuciami…
… Zaspokajaj dziecięce potrzeby struktury, stymulacji i uznania, a będziecie się świetnie bawić…
… Dzieci muszą się dość wcześnie nauczyć, że nie mogą cię kontrolować, muszą wierzyć, że mówisz poważnie i nie zmienisz zdania za chwilę…
… należy reagować emocjonalnie na dobre zachowanie, a w wypadku złego nie emocje lecz spokój i rzeczowość. Bardzo łatwo postępować odwrotnie, bo złe przyciąga więcej uwagi…konsekwencje dziecko musi ponosić tego samego dnia… a dobre zachowania trzeba nagradzać…
… Miłość pełna udręki to miłość rodzicielska, która nie daje dziecku poczucia bezpieczeństwa. Aby móc kochać przez całe życie, dzieci muszą czuć się bezpiecznie z bezwarunkową miłością rodziców…
… Jeżeli miłość dzieci jest pełna udręki, może to wywrzeć trwały wpływ na ich zdolność tworzenia trwałych związków…
…Intensywne chwile sam na sam z tobą stanowią fundament dla samooceny twojego dziecka…
… Pozwalanie dziecku na kierowanie zabawą, pomaga eliminować trudne zachowania i sprawia, że przebywanie z dzieckiem daje radość…
… Poświęcenie czasu na zrozumienie bolesnych uczuć dziecka pogłębi waszą emocjonalną więź…
….Dzieci mające złamane serce potrzebują współczucia i zrozumienia by odbudować równowagę hormonalną…
…Inteligencja społeczna to świadomość potrzeb i uczuć innych ludzi, umiejętność współżycia z innymi i pracy zespołowej oraz zdolność do odczuwania współczucia…
…Znaczące relacje z innymi ludźmi stanowią podstawę zdrowia psychicznego i długotrwałego poczucia szczęścia…
Człowiek posiadający inteligencję społeczną na właściwym poziomie potrafi:
– rozpoznać stan emocjonalny drugiej osoby
– śledzić swój wpływ na drugą osobę i odpowiednio dostosować swoje zachowanie
– równocześnie zwracać uwagę na reakcje emocjonalne własne i innych osób
– znajdować w rozmowie równowagę między słuchaniem a mówieniem
– posługiwać się właściwą mową ciała
– podążać za kimś a nie tylko dowodzić
– słuchać i stosować się do pomysłów innych
– kierować własnymi uczuciami, by nie psuć relacji wybuchami złości, irytacji czy lęku
– mówić jasno i bez agresji, bądź obarczania kogoś winą, o tym co ci się podoba i nie podoba, czego chcesz i czego nie chcesz
– w sytuacji konfliktu i nieporozumień negocjować i zachować otwartość na rozważanie różnych punktów widzenia, szukać rozwiązań, a nie winnych
– okazywać współczucie, pocieszyć cierpiącą osobę zamiast udzielać jej rad…
… Przez całe życie, od najwcześniejszych chwil życia dziecka, angażuj się w rozmowy i zabawy twarzą w twarz…
… Zastraszanie może mieć długotrwały, szkodliwy wpływ na mózg i musi być traktowane poważnie przez wszystkich…
… Pomagaj dziecku unikać zastraszania (tak w roli tyrana, jak i ofiary) podbudowując jego pewność siebie i umiejętności społeczne…
… Wychowanie to jedno z najbardziej stresujących zajęć. Aby być spokojnym, czułym i empatycznym rodzicem , musisz dbać o siebie. To oznacza umiejętność rozpoznania, kiedy jesteś wyczerpana. Musisz umieć znajdować wsparcie i czas na odzyskanie psychicznej i fizycznej równowagi…
…Dziecko, które było zestresowane przed przyjściem na świat, jest bardzo niespokojne po urodzeniu…
…Jeżeli w czasie ciąży palisz, poddajesz swoje rozwijające się dziecko szkodliwemu działaniu nikotyny, substancji smolistych i tlenku węgla… co naraża twoje dziecko na problemy z zachowaniem i trudności w nauce…
Pokarmy zapewniające stabilność nastroju, jedzenie zapewniające rodzicowi motywację, utrzymanie równowagi w sytuacji stresu i zapewniające dobre samopoczucie w ciągu dnia: – omówione na stronie 252 – 258
…Bądź dla siebie dobra, gdy jesteś w ciąży – gdy będziesz zestresowana, zestresowane będzie też twoje dziecko…
…Jako rodzic spędzasz dużo czasu, regulując emocje dziecka. Ty również potrzebujesz emocjonalnego „doładowania”, chwil bez dziecka oraz interaktywnej regulacji w towarzystwie dorosłych…
równowagę hormonalną twojego mózgu, co może mieć wpływ na ich zachowanie. ..Poszukaj czynności, które cię uspokajają, to może być przebywanie z kimś kogo kochasz…
… Jeżeli jest ci naprawdę trudno, porozmawiaj z lekarzem.
Cytaty wybrała i książkę poleca nauczycielka gr II – Elżbieta Kuś
——————————————————————————————————————-
„Czy moje dziecko osiągnęło dojrzałość szkolną” Suzanne Loy, Frauke Meinders-Lucking
Książka jest skierowana do rodziców, zadających sobie następujące pytania:
– Czy moje dziecko jest odpowiednio przygotawane, aby zacząć naukę w szkole?
– Jaki wiek jest optymalny do rozpoczęcia nauki w szkole?
– Co trzeba wiedzieć o dojrzałości szkolnej?
– Czego oczekuje się od pierwszoklasisty?
– Jak rozwijać dojrzałość szkolną?
Oprócz odpowiedzi na powyższe pytania książka ta zawiera także praktyczne ćwiczenia i pomysły, a także krótki przewodnik przygotowań przed pójściem do szkoły, przewodnik mający na celu wspieranie rozwoju dziecka poprzez zabawę, rozbudzanie ciekawości, radości i wzrost zaufania do samego siebie.
Książkę poleca i chętnie wypożyczy zainteresowanym – nauczycielka gr II : Elżbieta Kuś
——————————————————————————————————————————————-
JESPER JUUL „Nie z miłości”
…W tej książce wyjaśniam, dlaczego musimy – w interesie wszystkich – wyznaczać granice swojej przestrzeni – i jak możemy to robić bez obrażania i ranienia innych…
…Nikt jednak nie dostrzega, że do zera zmalały ich szanse życia i bawienia się z innymi dziećmi według własnych wyobrażeń i bez ingerencji dorosłych. Jeszcze pokolenie wcześniej istniała owa wolna od dorosłych przestrzeń, w której dzieci mogły rozwijać to, co mądrze nazywa się kompetencjami społecznymi – a czego nie są w stanie nauczyć ich ani rodzice, ani szkoła, ani przedszkole…
…Tylko wtedy możemy mówić szczerze T A K do innych i do siebie, kiedy jesteśmy w stanie także szczerze powiedzieć N I E…
…Ludzie, którzy lubią mówić TAK, rzadko akceptują, kiedy ktoś mówi do niech NIE…
…Sztuka mówienia NIE oznacza również umiejętność wzięcia odpowiedzialności za swoje życie – w interesie wszystkich…
…Umiejętność troszczenia się o własne potrzeby – bez lekceważenia potrzeb dziecka – charakteryzuje dobre przywództwo w rodzinie. Daje ono dzieciom poczucie bezpieczeństwa i gwarantuje związek oparty na jednakowym szacunku dla obu stron. Związek taki wyróżnia się tym, że obie strony mają jednakową godność – a nie tym, że mają jednakowe prawa i obowiązki, czyli że mogą tyle samo…
…Miłość to nie to samo co obsługa. Dziecko, które jest tylko obsługiwane, staje się „zimne” – nie przejawia uczuć, za to żąda coraz więcej usługiwania. A rodziców dopada frustracja, ponieważ duszą się w roli służących. Tak wygląda życie niejednego dziecka w bardzo zamożnych domach. Tylko wtedy przebywają z rodzicami, gdy tym ostatnim akurat to pasuje. Takie dzieci są samotne, nieszczęśliwe i skłonne do wykorzystywania innych (…) to z tego niezaspokojenia rodzi się później tak wielka potrzeba rozrywki i stymulacji u dzieci…
…im więcej będziemy dzieci łajać i krytykować, tym dłużej będzie to trwało….
… nie inaczej jest z dorosłymi – gdy dominuje przekaz negatywny i napięcie – tym głupsi się czujemy i dłużej trwa nauczenie się czegoś nowego, jeżeli w ogóle się tego nauczymy…
…dzieci należy bezwzględnie wspierać w ich dążeniu do samodzielności i autonomii (…) wyręczając dziecko, możemy zaoszczędzić trochę czasu, ale na dłuższą metę jest to czas stracony, ponieważ zapłacimy za niego większym wydatkiem energii i uwagi w przyszłości…
…jeśli chcemy się porozumieć z dzieckiem, musimy pamiętać, że oprócz naszych słów ważne są także ton głosu i język ciała…
… w komunikacji z dzieckiem chodzi o to, by wyrażać się w sposób jak najbardziej osobisty [lubię…nie lubię…chcę… nie chcę… podoba mi się … nie podoba mi się…. ] bo kiedy mówimy o sobie i swoich uczuciach nie możemy nikogo zranić, ani obrazić…
…tutaj nie chodzi o to kto wygra, ale o to, by wszyscy dostali jak najwięcej tego czego potrzebują, a jak najmniej tego, co im szkodzi…
…Człowiek niepotrafiący zadbać o własne granice, jest jak ogród bez ogrodzenia, z którego każdy może korzystać, kiedy tylko mu się podoba…
…Dziecka nie da się rozpieścić dawaniem mu za dużo tego, czego naprawdę potrzebuje. Rozpieszczone dzieci to te, które nie potrafią zaakceptować słowa NIE. Liczą, że ich życzenia będą natychmiast spełniane i zachowują się roszczeniowo. Jednak tak zachowują się tylko te dzieci, które dostają za dużo tego, co niepotrzebne….
…Nie powinniśmy dziecku odmawiać spełnienia jego elementarnych potrzeb: bliskości, związku, pewności, bezpieczeństwa, odżywienia, ubrania i snu. Kiedy to robimy, po prostu łamiemy nasz rodzicielski obowiązek…
…Pod żadnym pozorem nie wolno krytykować albo wyśmiewać emocjonalnej reakcji dziecka, która z jego punktu widzenia jest konieczna i ważna. Większość dzieci płacze na osiem, czy dziewięć sposobów i trzeba wiedzieć, co który płacz oznacza…
…Nie potrafię wyjaśnić ci, dlaczego się nie zgadzam, bo sam tego nie wiem. Wiem tylko, że jest to dla mnie ważne, dlatego musisz się z tym jakoś pogodzić…
…Czy jednak musimy przyjmować mało realne założenie, że we wszystkich sprawach trzeba zawsze reprezentować takie samo stanowisko? Nie jest wcale rzeczą mądrą pozbawiać się prawa do poszerzania swojej wiedzy i zmiany perspektywy…
… kiedy rodzic z dzieckiem poróżnią się w jakiejś kwestii, to nie jest ważne, czy dojdą do porozumienia i jedno z nich zmieni zdanie, czy oboje pozostaną przy swoich zdaniach. Ważna jest jakość dialogu między nimi. To ona będzie decydować o charakterze ich relacji i ich ocenie tego konfliktu. Jakość dialogu między dorosłym i dzieckiem polega na woli i zdolności do obrony swojego punktu widzenia oraz do wysłuchania głosu drugiej strony….
…człowiek tylko wtedy może z pełnym przekonaniem na coś się zgodzić, jeśli czuje, że ma także możliwość niegodzenia się (…) inaczej może tylko powiedzieć TAK bez przekonania, skłamać, albo zrezygnować…
… Jest grupa dzieci, które muszą mieć możliwość powiedzenia NIE, zanim powiedzą TAK (…) ich skłonność do wyznaczania granic swojej przestrzeni zaznacza się już od urodzenia silniej niż u innych(…)tylko wtedy mówią TAK, gdy mają absolutną swobodę wyboru. Pod pewnymi względami zachowują się jak dorośli o dobrze sprecyzowanej samoświadomości….
…Tak jak w relacjach między dorosłymi, prawo dziecka do mówienia NIE , nie oznacza, że rodzic musi schylać przed nim głowę i podporządkowywać się jego woli. Oznacza tylko, że słowa dziecka – w tym także słowa sprzeciwu – należy traktować poważnie, a przede wszystkim, że trzeba przyznawać mu do nich prawo…
…Gdy traktuje się dzieci z troską i szacunkiem dla ich osobistych granic, zaczynają robić to, o co proszą rodzice….
…Nie ma prawdopodobnie na świecie człowieka, który znalazłby idealną równowagę między indywidualizmem a przynależnością do grupy. Jeśli jednak nauczymy nasze dzieci cenić siebie – i mówić tak samemu sobie – damy in narzędzie, które będzie alarmować, gdy nierównowaga między tymi dwiema strefami stanie się zbyt duża.
Książkę poleca i cytaty wybrała : Elżbieta Kuś – wych. drugiej grupy.
—————————————————————————————————————————————————-
JASPER JUUL „UŚMIECHNIJ SIĘ – SIADAMY DO STOŁU”
Spis rzeczy:
Koniec ze stresem przy jedzeniu.
Rola gospodarza.
Przyjemność a potrzeba.
Co to jest dobre jedzenie.
Dzieci w kuchni.
Fastfood i jedzenie śmieciowe.
Kodeks dobrych manier dla rodziców.
Kultura rodziny.
Rodzina w restauracji.
Gdy dzieci grymaszą.
Moje dziecko chce jeść codziennie to samo.
Ratunku! Ona nic nie je.
Ona nie je warzyw.
Nasze dzieci ciągle się kłócą przy stole.
Ratunku! On jest za gruby.
Gdy rodzice nie są zgodni.
Rodzice odpowiadają za dobrą atmosferę w rodzinie i za ton, jakim się mówi w domu. Dotyczy to zarówno relacji między dorosłymi, jak i relacji między dorosłymi i dziećmi. (…) kiedy jakość relacji zaczyna zależeć od dzieci, kończy się to ogólnym chaosem i obie strony źle się z tym czują…(str. 16)
Kompetencje dzieci w odniesieniu do jedzenia polegają na tym, że odpowiadają za swój apetyt i swój smak, a ich reakcje na określone potrawy są zawsze autentyczne. Wiedzą kiedy czują głód i kiedy są najedzone. Dlatego nie ma obawy, żeby miały utyć, albo umrzeć z głodu, jeśli pozostawi się je samym sobie. Dzieci posiadają wyjątkowo czułe kubki smakowe, których mógłby im pozazdrościć niejeden smakosz…(str. 16)
Trzecia wrodzona kompetencja dzieci, to umiejętność autentycznego reagowania i przekazywania informacji zwrotnej rodzicom…(str. 17)
W rodzinach, w których rodzice bez przerwy pytają dziecko: „Na co masz ochotę?” i czują się zobowiązani spełniać jego życzenia tylko dlatego, że o coś poprosiło, dochodzi do tego, że nie zostaje zaspokojona dziecięca potrzeba posiadania nad sobą przywództwa dorosłych, a razem z tym szereg innych potrzeb. Po jakimś czasie dziecko samo przejmuje przywództwo, mimo, że wcale tego nie chce, z wielką szkodą dla siebie, rodziców i ich wzajemnej relacji …(str. 23)
Równoważność nie jest tym samym, co równość. Rodzice mają większą władzę i całkiem inny rodzaj odpowiedzialności niż dzieci, dlatego nie są z nimi równi. Traktować dzieci jako równoważne dorosłym znaczy: SZANOWAĆ ICH INDYWIDUALNOŚĆ I LUDZKĄ GODNOŚĆ. Dzieje się tak, gdy rozwijamy w sobie troskę i zainteresowanie dziecięcą kompetencją dziecięcymi poglądami, uczuciami, potrzebami i granicami – czyli traktujemy dzieci poważnie. …(str. 24)
Bez dorosłego, który traktuje dziecko poważnie, ale nie przyznając mu zaraz we wszystkim racji dziecko zatrzymuje się w rozwoju na etapie, w którym jest skupione tylko na sobie i zawsze chce postawić na swoim. W rodzinie jest zawsze tak, że im poważniej czujemy się traktowani przez bliskich, tym mniej jesteśmy skupieni na walce o władzę i dominację. Kiedy mówimy „nie” dzieciom, tym samym mówiąc „tak” swoim potrzebom, uczymy je równoważności i szacunku dla innego człowieka…(str. 26)
Jedna z najważniejszych zasad każdej wspólnoty: każdy może wyrażać swoje potrzeby i prosić o to, co chciałby dostać, ale nie zawsze to dostanie – i nie ma nic złego tym, że się z tego powodu złości! …(str. 27)
Jeśli dziecko znajduje się przy stole nieustannie w centrum zainteresowania, a jego najmniejszy objaw niezadowolenia wywołuje gorączkową aktywność rodziców – to błąd. Ten, kto znajduje się w centrum, przestaje być częścią wspólnoty(str. 27).
Róbcie wspólne zakupy z dziećmi zakupy raz, dwa razy w tygodniu, tak aby sprawiało wam to frajdę. Jest to lepsza nauka dla dziecka niż jakikolwiek film dokumentalny. I nie mówcie: nie mamy na to czasu. Pytaniem nie jest czy macie czas, tylko na co poświęcacie czas, który macie. (…)Dzieci, które mają w swoim życiu takie doświadczenia smakowe i zmysłowe, zachowają je do końca życia. Na dłuższą metę doświadczenia te staną się ważnymi kryteriami w ich życiu. (str. 34).
W życiu jest zbyt wiele wartościowych chwil, które szkoda stracić. (str. 37).
Tylko wspólnie z rodzicami dzieci mają szansę doświadczyć, jak dorośli radzą sobie z rzeczywistością n swoich zasadach. W przedszkolach dzieci mogą nauczyć się jak być dzieckiem, ale tylko w domu mogą nauczyć się jak być dorosłym. Obie te rzeczy są ważnymi elementami dobrego dzieciństwa.(str. 40).
Kiedy dziecko, zdumione, ze łzami w oczach zdaje się pytać: „Czy naprawdę chcesz powiedzieć, że jest na tym świecie coś ważniejszego niż ja i to czego ja chcę?” to rodzic ma szansę ćwiczyć się w życzliwych odpowiedziach: „Owszem , kochanie, czasami tak właśnie bywa!”. Bez wyjaśnień, bez poczucia winy, lec jako życzliwy przekaz dla dziecka, że rzeczywistość może być czasem dość przykra, a mimo to nie da się jej zmienić. (str. 46).
W kuchni obowiązują te same zasady, co wszędzie: przejmij rolę przywódczą, stwórz pewne ramy działania, włącz w nie dziecko i czekaj, aż okaże się kim ono jest. (str. 47).
Czasami dzieci są tak przyzwyczajone do spełniania swoich zachcianek, że nie potrafią pogodzić się z sytuacją, w której tworzą tylko część całości. (str. 69)
Jedzenie to jedna z wielu dziedzin, dzięki którym rodzice nogą dowiedzieć się, kim jest osoba, która weszła do ich rodziny, a dziecko może zdobyć pierwsze doświadczenia na temat tego, kim są jego rodzice. Praktycznie nie istnieją problemy, dla których mamy gotowe rozwiązanie. Jeśli rodzicom coś nie wychodzi, przyczyn należy szukać najczęściej w sposobie, w jaki odnoszą się do dzieci. Mówię tu o trudnej sztuce bycia bezpośrednim, szczerym, zaangażowanym, współczującym, i pełnym szacunku. Można się wściekać, wrzeszcząc na całe gardło – i nie ma w tym nic złego. Niemądrze jest natomiast udawać wściekłość, żeby osiągnąć określony skutek. . (str. 81)
Dzieci i dorośli mają to do siebie, że starają się sprostać oczekiwaniom innych, zarówno pozytywnym jak i negatywnym. To jeden z powodów, dla których powinniśmy uważać z wyrażaniem naszych negatywnych oczekiwań – dla dobra wszystkich. . (str. 84)
Okazując zainteresowanie odczuciami smakowymi dziecka w takiej samej formie, w jakiej okazujemy je innym, łatwiej skłonimy je, by dało określonemu produktowi jeszcze jedną szansę. Jeśli natomiast spotyka się z niepokojem rodziców, uporczywymi próbami przekonywania, nienaturalnymi zachowaniami podczas uroczystych kolacji i innymi formami manipulacji, wówczas c a ł e przeżycie stanie się dla niego przykre. . (str. 87)
Przeważnie jest tak, że jeśli człowiek ma poczucie, że jego osobiste preferencje są traktowane serio, to z czasem staje się bardziej elastyczny – i odwrotnie: jeśli są krytykowane, bardziej zamyka się w sobie i robi się kłótliwy. (str. 88)
…zaoferujcie mu obiad jeden jedyny raz, po czym rozmawiajcie z nim na równi z pozostałymi siedzącymi przy stole (str. 102)
W małych główkach dzieją się często wielkie rzeczy, których nie możemy zrozumieć i których nikt nam nigdy nie wyjaśni, lecz mimo to musimy im okazywać tyle osobistego szacunku, ile tylko jesteśmy w stanie. (str. 103)
Zaburzenia odżywiania nigdy nie mają związku ze stosunkiem dziecka do jedzenia, ale zawsze z jego stosunkiem do siebie, swoich najbliższych, i życia jako takiego . (str. 104)
Bezpodstawne zadręczanie się rodziców może stać się samospełniającą się przepowiednią i dziecko rzeczywiście zacznie źle się rozwijać. (str. 106)
Dzieci nie uczą się dzięki pouczeniom dorosłych, tylko przez naśladowanie sposobu, w jaki dorośli odnoszą się do nich i do siebie nawzajem, gdy w rodzinie dochodzi do mniejszych lub większych sporów. (str. 119)
Im więcej czasu dzieci spędzają w instytucjach pedagogicznych pod opieką ludzi, którzy z definicji starają się być profesjonalni i rozsądni, tym częściej ulegają złudzeniu, że człowiek jest stworzeniem racjonalnym. Sprostać tej iluzji to dla dziecięcej duszyczki nie lada wysiłek (dla dorosłych, pracujących w tych instytucjach, zresztą także), dlatego czas spędzony w domu i gronie rodzinnym staje się dla nich jedną z niewielu okazji, aby pobyć z dorosłymi, którzy mają odwagę stracić panowanie nad sobą i zrzucić maskę.(str.121)
NADWAGA…..to nie sam organizm potrzebuje dużych ilości jedzenia, ale duże ilości jedzenia – dostarczone mu w pewnym momencie z jakiegoś powodu – stwarzają potrzebę jeszcze większych ilości jedzenia. Czasem dziecko je, aby zagłuszyć swój smutek i zapomnieć o jakimś nieszczęściu (…) to tak jak z paleniem: ludzki organizm nie potrzebuje nikotyny, to nikotyna – dostarczona mu z jakiegoś powodu – stwarza potrzebę palenia. (str. 131)
Jeśli chodzi o konflikt między jednym z rodziców a dzieckiem, dobrze jest, gdy drugi rodzic trzyma się całkiem z boku, albo stara się wspierać obie strony konfliktu w znalezieniu rozwiązania. Sympatyzowanie z którąkolwiek ze stron nigdy nie jest konstruktywne. (str. 139)
Książkę poleca i cytaty wybrała Elżbieta Kuś.
—————————————————————————————————————————————————
„Twoje kompetentne dziecko” – Jasper Juul
…Dorośli nie są potrzebni, by uczyć dziecko przystosowania i współpracy.
Potrzebni są, by nauczyć je czegoś wręcz przeciwnego: jak w relacjach z innymi zadbać o siebie….
…Zachowanie dzieci – bez względu na to, czy wyraża się w nim wola współdziałania, czy nie – jest równie ważne dla rozwoju i zdrowia rodziców, jak zachowanie rodziców dla rozwoju i zdrowia dziecka. Interakcja pomiędzy rodzicami a dziećmi to proces wzajemnego uczenia się. Im bardziej szanujemy godność drugiego człowieka, tym więcej każdy z nas zyskuje….
…należy budować w dzieciach poczucie własnej wartości… zadbać o ich satysfakcję z bycia sobą….
… Jaki pożytek z rodzicielskiego serca przepełnionego miłością, jeśli rodzic nie potrafi zachowywać się wobec dziecka w sposób, który będzie przez nie postrzegany jako wyraz miłości? Intencje rodziców mają mniejsze znaczenie – ważne jest, czego dziecko doświadcza…
…Takie wieczne zamartwianie się zatruwa rozwój poczucia własnej wartości, ponieważ przekaz, który dociera do dziecka brzmi: nie sądzę, żeby mogło ci się udać…
…Dziewczynka bardzo by na tym zyskała, gdyby jej mama zaprzestała prób wciskania jej w usta jedzenia i powiedziała: „Widzę, że nie jesteś już głodna”….
…czego najbardziej w takich momentach potrzebują, to bycie dostrzeżonym, a nie osądzonym.
…koncentrując się na pochwałach i krytyce, kreujemy osobowości zależne, s t e r o w a n e z e w n ę t r z n i e. Dzieci wychowane tą metodą mają niskie poczucie własnej wartości, brakuje im zdolności samooceny,…
…poczucie własnej wartości pochodzi z dwóch źródeł: z bycia dostrzeganym i z poczucia, że jest się cenionym. …
…przystopować obsesję dawania i przyjąć to, co chcą im dać dzieci…
… niektóre dzieci dorastają w rodzinach, w których są jakby niewidzialne, w tym sensie, że nigdy nie dostrzega się ich takimi, jakimi są, ani tego, co czują….
…czy chcemy wychować dzieci tak, aby polegały na silnym autorytecie wewnętrznym, który pozwoli im podejmować własne wybory społeczno-egzystencjalne? Czy też chcemy, aby dzieci pokładały nieograniczone zaufanie w autorytetach zewnętrznych – politycznych, religijnych lub filozoficznych?..
…Poważne traktowanie drugiego człowieka wymaga, abyśmy :
– Uznali jego prawo do własnych potrzeb, pragnień, doświadczeń, oraz prawo do ich wyrażania, które posiada.
-Patrzyli na jego potrzeby z jego punktu widzenia.
– Kierowali na niego uwagę, aby go poznać, nie podważając przy tym jego osoby ani pragnień.
– Reagowali na jego działania ze zrozumieniem, jednocześnie nie marginalizując własnego stanowiska. ..
…Aby przyjąć odpowiedzialność za swoje życie i relacje z innymi ludźmi, nie ucinając, ani nie komplikując tych relacji, musimy posługiwać się językiem osobistym(…) w którym wyrażamy nasze uczucia, reakcje, potrzeby i stawiamy własne granice. (…) Podstawami języka osobistego są zwroty:
Chcę. Nie chcę. Lubię. Nie lubię. Zrobię. Nie zrobię. …
…Dziecko rozwijając swój język osobisty w atmosferze szacunku, uczy się wyznaczać własne granice, nie szkodząc przy tym innym…
…odpowiedź wyzbyta z szacunku dla dziecka jest pozbawiona efektu wychowawczego, na jakim rodzicom zależy….
…Osobista reakcja jest jedyną formą komunikacji, która spełnia trzy warunki jednocześnie: rozwija indywidualną odpowiedzialność u dziecka, podtrzymuje i pogłębia wzajemne relacje oraz sprzyja poczuciu rodzinnej wspólnoty. Wszystkie inne rodzaje reakcji – pouczanie merytoryczne, moralne i społeczne, sądy wartościujące oraz obojętność – działają w tych dziedzinach destrukcyjnie. Sprawiają, że dzieci czują się kontrolowane z zewnątrz, co z kolei wpływa niekorzystnie na ich poczucie własnej wartości i rozwój odpowiedzialności osobistej. To zaś prowadzi do poczucia wyobcowania, niższości lub wstydu…
…najczystsza forma sumienności – czyli odpowiedzialności społecznej nie pochodzącej z samego obowiązku – pojawia się wtedy, gdy dzieci i dorośli angażują się w działanie z własnej woli, a nie wtedy, gdy czują się zmuszone do działania ze względu na konieczność zadowolenia innych…
…w związku dwojga dorosłych obie strony ponoszą jednakową odpowiedzialność za jakość wzajemnych relacji. Ale za jakość relacji z dzieckiem całkowitą odpowiedzialność ponosi wyłącznie strona dorosła…
…proces jest ważniejszy niż treść, a jakość interakcji ważniejsza niż poglądy i stosowane metody…
…konflikt sam w sobie nie stanowi niebezpieczeństwa dla rodziny. Zagrozić może jedynie sposób, w jaki konflikt się potoczy…
…jednak z innego punktu widzenia wyznaczanie granic jest dzisiaj równie trudne jak przed laty. Ponieważ wiąże się to często z naruszeniem integralności dziecka. W rezultacie dziecko nie uczy się szacunku dla drugiego człowieka. Uczy się natomiast respektować – ze strachu – władzę drugiego człowieka. ..
…Język osobisty (Chcę…)jest znacznie skuteczniejszy przy wyznaczaniu granic niż stwierdzenia ostateczne typu: Nie wolno…
…Dopiero w zdaniach języka osobistego wyrażamy fakt, że bierzemy odpowiedzialność za siebie i swoje uczucia. Jeśli jednak rezygnujemy z własnego głosu i własnej odpowiedzialności, tym samym przekazujemy ją w cudze ręce. Jeżeli zrzucimy ten ciężar na innych, będziemy się czuć jak ofiary zdane na łaskę drugiego człowieka….
…Nawet najlepsi i najbardziej kochający rodzice „wychowują” swoje dzieci, sprawując nad nimi kontrolę, wyznaczając im dziesiątki reguł i demonstrując większe doświadczenie. Nie ma w tym nic złego. Tak naprawdę są to cechy, które małym dzieciom gwarantują poczucie bezpieczeństwa i kompetentnej opieki. Ale kiedy dziecko jest starsze…
…kiedy dziecko wchodzi w okres dojrzewania, jest już za późno, aby je wychowywać. Najważniejsze narzędzia otrzymało od rodziców w pierwszych trzech-czterech latach życia….
…pozwalać młodemu człowiekowi doświadczać siebie jako wartościowego elementu życia swoich rodziców…
…Jakość rozmowy ma większy wpływ na samopoczucie całej rodziny niż osiągnięcie porozumienia czy kompromis….
Książkę poleca i cytaty wybrała Elżbieta Kuś – wych. drugiej grupy
——————————————————————————————————————————
„W prosty sposób o trudnych sprawach”
(żródło-Świat kobiety-II-2012- autor:O.Kamińska)
Niepełnosprawność, kalectwo
Na ulicy w sklepie w kinie,dziecko może zobaczyć niepełnosprawną osobę.Na pewno będzie pytało,dlaczego ten ktoś jest inny.Niepełnosprawna osoba nieoczekiwanie może pojawić się w najbliższym otoczeniu dziecka,np.zacząć chodzić do tej samej klasy,szkoły itp.Wtedy pociecha będzie musiała zmierzyć się z” innością”kolegi.
Małe dziecko nie wartościuje,jest ciekawe dlaczego ktoś inaczej wygląda,porusza się.To naturalna ciekawość wynikająca z potrzeby poznania świata.Przedszkolak nie traktuje inności jako czegoś złego czy dobrego.Może pokazywać palcem osobę na wózku czy osobę z zespołem Downa,głośno komentując ich wygląd ,sposób poruszania się.Mimo, że taka sytuacja was zawstydza-nie karć dziecka-pomóż mu zrozumieć,nie strasz!Prostymi słowami”na gorąco”wytłumacz sytuację.Np.”Ten pan nie może chodzić i żeby się poruszać potrzebuje specjalnego wózka”.Wyjaśnij,kto to jest osoba niepełnosprawna,np. że pewnych czynności jak chodzenie,mówienie,patrzenie nie może wykonywać jak większość ludzi,ale robi to w inny sposób.Nie mów np.że ktoś jeżdzi na wózku,bo go Bozia pokarała!Ucz dziecko,że od takich osób nie należy uciekać,unikać ich czy bać się.
Odmienna orientacja seksualna
Może zdarzyć się,że dziecko zobaczy na ulicy trzymających się za ręce lub całujących się mężczyzn lub kobiety.3-latka ten widok nie zainteresuje ale 6-latek może zadawać pytania.Nastolatek wie, że są różne orientacje seksualne,ocenia ludzi.
Małe dziecko nie ma uprzedzeń,kilkulatek nie ocenia innych.Opisuje to, co widzi i gdy jest ciekawy-pyta.Nie rozumie jeszcze ,co to jest orientacja seksualna.Z jego ust możesz usłyszeć słowo,np.:”gej” ale zwykle nie wie,co oznacza.Gdy smyk zapyta o całujących się mężczyzn,powiedz,że”ci panowie tak okazują sobie miłość podobnie jak mama i tata” .Najczęściej jest tak, że mężczyzna zakochuje się w kobiecie,a kobieta w mężczyźnie.Ale może się zdarzyć ,że mężczyzna podoba się innemu mężczyźnie,a kobieta- innej kobiecie.Ważne jest, by przy tym nie oceniać osób,o które pyta dziecko.Nie mów,że są żli ,nie potępiaj ich.
Rozwód rodziców
Zarówno dla małego ,jak i starszego dziecka rozwód rodziców jest jak trzęsienie ziemi.Ponieważ jego poukładany,bezpieczny ,przewidywalny świat się rozpada.Rodzice,którzy byli wzorem i oparciem,nie są już razem.Ta sytuacja bez względu na wiek dziecka wywołuje w nim szereg negatywnych emocji:gniew,złość,rozpacz,strach,poczucie winy.Pociecha nie powinna pozostawać z nimi sama.Każda rozmowa,bo będzie potrzebna nie jedna,powinna przebiegać w spokojnej atmosferze.
Małe dziecko chce konkretów
Informacja o rozwodzie musi być dostosowana do wieku pociechy.Inaczej trzeba rozmawiać z 3-latkiem,inaczej z 7-latkiem.Maluch potrzebuje konkretnej,krótkiej informacji, starsze dziecko oczekuje wyjaśnień.Pięciolatek już wiele rozumie,ale jego myślenie jest naiwne,a wyobrażnia wybujała.Wiele spraw odnosi do własnej osoby,często niewłaściwie interpretuje.Nie zaskakujcie!Poinformujcie dziecko o rozstaniu,gdy już podjęliście ostateczną decyzję.Jednak nie róbcie tego1-2 dni przed wyprowadzką jednego z was.Dziecko powinno mieć kilka dni aby oswoić się z nową sytuacją i móc rozmawiać z obojgiem rodziców,gdy będzie tego potrzebować.O rozstaniu koniecznie powiedzcie razem.Nie dopuście do sytuacji,gdy maluch miałby usłyszeć o waszej decyzji od babci czy od cioci.
Opowiedzcie o przyszłości.Ustalcie wcześniej,jak będzie wyglądało życie dziecka po waszym rozstaniu, z kim pociecha będzie mieszkać,jak często widywać się z drugim rodzicem. Bądżcie przygotowani na pytania.Dla smyka ważne są szczegóły,np.czy tata nadal będzie go zabierał na rower?Każdej obietnicy złożonej dziecku trzeba dotrzymać.
Zapewniaj o miłości! Ponieważ małe dziecko stawia siebie w centrum i wszystko odnosi do siebie, za rozstanie rodziców może siebie obwiniać.Może myśleć ,że tata odchodzi,bo było niegrzeczne.Dobitnie, wielokrotnie powtarzaj ,że niczego złego nie zrobiło!,że to wyłącznie problem mamy i taty.Dziecko musi rozumieć,że nie ono jest powodem konfliktu.Podkreśl,że mimo rozstania nadal oboje kochacie dziecko i zawsze będziecie jego rodzicami.Pociecha musi czuć się bezpieczna.
Jeśli nie czujesz się na siłach lub jeśli nie potrafisz znaleźć odpowiednich słów,aby wytłumaczyć dziecku czym jest śmierć ,starość,nietolerancja-sięgnij po książkę.Polecam:
1. ”Mała książka o śmierci” P.Stalfelt, wyd.Czarna Owca-dla dzieci od 4-7 lat,gdzie autorka z wyczuciem odpowiada na nurtujące dzieci pytania:Jak wygląda martwy człowiek? Co się dzieje z człowiekiem po śmierci? Czy idziemy do nieba?
2. „Mała książka o homofobii”A.Łaszczuk,wyd.Czarna Owca-dla dzieci od 9-15 lat ,w której autorka w obrazowy sposób wyjaśnia czym jest płeć,orientacja seksualna,homofobia,dyskryminacja.Dowiemy się,jak postępować,by nie ranić innych.
– trzymam kciuki – wych gr I Ilona Kawa